28 lutego 2020
Piątek, 28 lutego, 2020 roku. W Salle Pleyel w Paryżu odbywa się głośna, 45. ceremonia wręczenia Cezarów, czyli francuskich odpowiedników Oscarów. Światowa giełda odnotowuje potężne spadki. A w Strefie Dobry Start w Katowicach zaczyna się pierwsze spotkanie Śląskiej Strefy Kobiet. Z małym poślizgiem, tuż po 18:00. W tym dniu pada śnieg. Widząc ogromny „krater” w miejscu, gdzie kiedyś na ulicy Dworcowej były miejsca parkingowe, uśmiecham się do siebie pod nosem, zadowolona, że przyjechałam komunikacją miejską.
Wpadam zdyszana trochę wcześniej i zastaję Kasię „na posterunku” – przy komputerze, w sukience, która jest jednocześnie dziewczęca i elegancka (zupełnie jak jej właścicielka). Gadamy chwilę i rozstawiamy krzesła w sali, trochę się obawiając, że się wszystkie nie pomieścimy, bo przyszło bardzo dużo zgłoszeń. Kombinujemy, jak by tutaj wszystkich w miarę wygodnie usadzić i w ruch idą poduchy. Będzie złamany styl! Chwilę później dołącza do nas Dorota. Jest ubrana na czerwono i dzierży w prawej ręce aparat z wielkim obiektywem. Wulkan energii!
Raz, dwa, trzy – zaczynamy…
Towarzyszy nam lekki stres, o którym sobie parę minut gawędzimy – ta idea jest z nami już jakiś czas i towarzyszą jej silne emocje. U mnie to zaciekawienie, podekscytowanie, radość, ale i obawa (jak na introwertyka przystało). Zastanawiam się, co dopiero musi dziać się w głowie Kasi, pomysłodawczyni i głównej organizatorki całego przedsięwzięcia. Jeszcze kilka szczegółów organizacyjnych (chcemy, aby spotkanie odbyło się w formule mobilnej, ale nie umiemy sobie przypomnieć jej nazwy) i już otwierają się drzwi wejściowe, wpuszczając do środka WAS. Przynosicie ze sobą mieszankę chłodnego, lutowego powietrza i wiosny w sercu. Od początku jest ciepło i życzliwie, z iskrami w oczach, wybuchami perlistego śmiechu i talerzami przeróżnych „maszketów” (ale i zdrowych przekąsek, żeby nie było).
Cóż za emocje!
Wypełniacie nimi miejsce po naszej początkowej tremie, która szybko znika bez śladu. Są powitania po raz pierwszy i takie po dłuższej przerwie, chwila na nadrobienie zaległości, na zaskoczenie (bo ktoś się zapisał i nie przyszedł, a ktoś inny dołączył na jego miejsce), a nawet i na wzruszenie. Wreszcie przechodzimy wszystkie do sali i zaczynamy główną część. Kasia opowiada o swoim pomyśle, który obejmuje podział na trzy strefy – work, life oraz balance. Zamysł jest taki, że w ramach tych obszarów dziewczyny ze Śląska i okolic mogłyby spotykać się (stacjonarnie i online), wzajemnie wspierać i wymieniać doświadczeniem. Dorotka robi w tym czasie zdjęcia, a ja słucham, patrzę i chłonę.
Odpowiednie słowa przyjdą do mnie, jak to mają w zwyczaju, trochę później (z naciskiem bardziej na „później”, niż na „trochę”). Po krótkim wstępie do głosu dochodzicie Wy. Jest krótka przestrzeń na to, aby opowiedzieć coś o sobie. I tutaj zaczyna się magia, bo tuż po tym, jak zabiera głos pierwsza osoba jest jasne, że to nie będą typowe autoprezentacje. Serca nam rosną, gdy okazuje się, że macie chęć, odwagę i gotowość, by już na starcie, w sposób autentyczny podzielić się z innymi kawałkiem siebie i swoich historii. A są to opowieści pełne radości, koloru, optymizmu, miłości i siły, ale też łez, strachu i zwątpienia. Rodzi się atmosfera niezwykłej intymności, mimo że sala jest wypełniona po brzegi.
Niezwykła atmosfera
I tak sobie siedzimy razem, opowiadamy i słuchamy. Ja biorę na siebie niewdzięczne zadanie czuwania nad procesem i czasem, które średnio mi wychodzi, bo Wasze kobiece światy pochłaniają mnie bez reszty. Czuję też i wnioskuję z wypowiedzi, że ta wzajemna uważność i siostrzeństwo są nam wszystkim dziś bardzo potrzebne.
Otulone słowem i zaczytane w rozmaitych wizytówkach oraz ulotkach, które krążą w naszym kręgu, spostrzegamy, że czas nieubłaganie odmierza minuty do końca. Ostatnie chwile wykorzystujemy na mały brainstorming pomysłów i potrzeb. Pytamy i zapisujemy, jakie tematy są dla Was ważne i ciekawe, a także te, w ramach których chciałybyście podzielić się swoją wiedzą. Bardzo głośno wybrzmiewa, że dla wielu z nas atrakcyjna jest po prostu perspektywa wspólnie spędzonego czasu. Padają też różne propozycje, uwzględniające rozmaite trunki i – uwaga – kiełbasę.
Podsumowanie
Gdy piszę te słowa, jesteśmy w trochę innej rzeczywistości. W trosce o zdrowie nas wszystkich nie jest możliwa na ten moment realizacja spotkania, w trakcie którego przestrzeń wypełni tyle kobiecych oddechów koło siebie. Wierzę jednak gorąco i wiem, że Kasia i Dorota też wierzą, że możemy tą naszą babską bliskość zachować i odtwarzać. Pielęgnować w sobie i pamiętać o niej. Znaleźć na ten czas inne formy takiego wspólnego bycia, ale i wzajemnego motywowania się i inspirowania. Pamiętajcie więc, że jesteśmy dla siebie nadal, na razie online, a w kwietniu (mamy nadzieję) zobaczymy się znowu na żywo. Nie wiem jak Wy, ale ja już szykuję kubki smakowe na wspomniane wino.
Trzymajcie się ciepło, zwłaszcza teraz, a w momentach, w których będzie Wam brakować kobiecej mocy, wróćcie wspomnieniami do naszego lutowego spotkania i czerpcie do woli z jego energii.
Ania Saferna
P.S. Oczywiście pozostajemy otwarte na nowe osoby, więc możecie śmiało zachęcać Kobiety ze swojego otoczenia do przyłączenia się do nas i współtworzenia naszej wspólnej przestrzeni!